Czas wybudować swój własny ogród na StarePro!
Uznałem że stworzę swoją własną listę roślin ze względów chwalipięckich, jak i w celu łatwego, stałego listowania asortymentu zielonego c:
Stan na 30 lipiec 2019 rok.
Zaczynając od roślin ozdobnych niejadalnych:
Rośliny jadalne:
Rośliny owadożerne:
Uznałem że stworzę swoją własną listę roślin ze względów chwalipięckich, jak i w celu łatwego, stałego listowania asortymentu zielonego c:
Stan na 30 lipiec 2019 rok.
Zaczynając od roślin ozdobnych niejadalnych:
- Języcznik zwyczajny (Phyllitis scolopendrium) - zakupiony pewnego dnia w Biedronce za jakieś 16zł. Trzyma się dobrze do dziś; Nigdy nie ucierpiał poza jednym incydentem - po wystawieniu na balkon odczuł zbyt mocno bezpośrednie słońce. Kilka liści się przypiekło ale roślina wyszła z tego cało.
- Skrzydłokwiat Wallisa (Spathiphyllum wallisii Regel) - sadzonka z kilkoma listkami pozyskana od babci niedawno temu. Roślina urosła niesamowicie szybko mimo pierwotnych nieznacznych problemów z przyjęciem się. Kwitła już dwukrotnie. Rośnie bez przerwy. Nigdy nie ucierpiała w żaden sposób.
- Anturium Andrego (Anthurium andraeanum) - sadzonka z kilkoma listkami pozyskana ob babci wraz ze Skrzydłokwiatem. Roślina również urosła bardzo szybko i przyjęła się raczej bez problemów. Posiada kilka kwiatów które żyją do dziś (kwiaty są formą liścia więc nie przekwitają). Rośnie cały czas. Nigdy nie ucierpiała w żaden sposób.
- Rhipsalis cereuscula - roślinka zakupiona kilka lat temu w Gliwickiej palmiarni. Początkowo nie rosła w ogóle. Po przesadzeniu, nawożeniu, intensywnym podlewaniu i działaniu silnego słońca zaczęła rosnąć dość gwałtownie. Roślina jest kaktusem ale zauważyłem że bardzo dobrze znosi i bardzo preferuje spore ilości wody. Gdy podłoże nie jest wilgotne, roślina "marszczy się". Niedawno została przesadzona do jeszcze większej doniczki a jej korzenie podsypałem ukorzeniaczem, gdyż zauważyłem że jej system korzeniowy jest bardzo mizerny. Nie kwitła nigdy. Pomijając marszczenie nie miała żadnych incydentów.
- Pelargonia pachnąca (Pelargonium graveolens) - dwie sadzonki otrzymane jakoś w wiosnę 2019 roku. Próbowałem je przez pół roku ukorzenić trzymając w wodzie. Po drodze jedna z sadzonek uschła z powodu braku wody z niedopatrzenia. Po ogarnięciu drugiej sadzonki ponownie trafiła do wody z ukorzeniaczem rozpuszczonym w wodzie. Niestety po miesiącu czekania bez skutku. Ostatecznie sadzonka trafiła do doniczki w ziemią i ukorzeniaczem. Póki co trzyma się już drugi tydzień bez problemu. Trzymam kciuki że ukorzeni się i rozpocznie wzrost.
- Bluszcz pospolity (Hedera helix) - pnącze otrzymane od rodziców na Wielkanoc 2019 roku jako ozdoba (w doniczkę był wetknięty ozdobny kurczaczek). W doniczce znajdowało się 5 sztuk. Przesadziłem je więc zostawiając sobie 2 sztuki a resztę podarowując pfcode'owi. Z powodu przesuszenia jedna sztuka zmarniała. Druga żyje. Została przesadzona do wspólnej doniczki z innymi pnączami oraz podsypana ukorzeniaczem ze względu na bardzo biedny system korzeniowy.
- Epipremnum złociste (Epipremnum aureum) - sadzonka pnącza "pożyczona" po kryjomu ;) z jednej z klas szkolnych. Ukorzeniana w wodzie. Puściła jeden korzonek po czym została posadzona i postawiona na parapecie. Niestety kombinacja słabego systemu korzeniowego, aklimatyzacji i fali zimnego, zimowego powietrza z otwartego okna zmęczyło i przeziębiło roślinę powodując jej częściową śmierć. Uratowałem co zostało, przyciąłem i posadziłem bez korzeni wraz z ukorzeniaczem w doniczce wspólnej. Wygląda na to że roślina się przyjmuje gdyż puszcza młode listki.
- Filodendron pnący (Philodendron hederaceum/scandens) - sadzonka rośliny również "pożyczona" po kryjomu z tej samej sali szkolnej co Epipremnum. Ukorzeniona w wodzie i posadzona. Wyrosła dość szybko puszczając młode, duże, zdrowe liście. Przy tworzeniu doniczki wspólnej została przesadzona ponownie doń z wycięciem fragmentu łodygi bez liści oraz została podsypana ukorzeniaczem. Przyjęła się gdyż puszcza nowe liście.
- Nefrolepis wyniosły (Nephrolepis exaltata) - sadzonka paproci pozyskana od babci. Jej przyjmowanie się zajęło dość długo, powiedziałbym że nadal się przyjmuje ale puszcza już stopniowo nowe kłącza i liście. Myślę że powolny wzrost może być spowodowany bardzo ciemnym stanowiskiem. Bardzo dobrze znosi wilgoć jak i przesuszenie. Incydenty z nią związane są raczej marginalne (przypadkowe ułamanie liścia czy kłącza przy przesadzaniu).
- Koleus Blumego (Plectranthus scutellarioides) - sadzonka rośliny otrzymana od babci. Najlepiej rosnąca roślina w mojej hodowli. Od zdobycia (czyli mniej niż rok) przesadzana chyba trzykrotnie. Rośnie zawsze do około metra wysokości, kwitnie za każdym razem. Przy każdym przesadzaniu ucinałem kawałek młodej łodyżki, ukorzeniałem w wodzie (podobnie jak mięta - bardzo łatwo się ukorzenia) i sadziłem nową (gdyż krzak-dawca był na tyle duży że zmuszony byłem wyrzucać i sadzić od nowa małe sadzonki). Często cierpiała z powodu suchości gdyż również żłopie wodę na potęgę i słabo znosi jej brak. Aktualnie posiadam sadzonkę w trakcie ukorzeniania.
Rośliny jadalne:
- Kawa arabska (Coffea arabica) - sadzonki pozyskane przy procesie przesadzania doniczki pełnej sadzonek kawy zakupionej przez rodziców do sypialni jako ozdoba. Sadzonki rodziców zwiędły z powodu braku podlewania. Moje trzy sztuki żyją do dziś. Rosną bardzo powoli, ledwie zauważalnie; Potencjalnie wymagają więcej słońca. Nie ucierpiały nigdy w żadne sposób. Również nie kwitły.
- Granat właściwy (Punica granatum) - cztery sztuki roślin wyhodowane z nasion pozyskanych ze sklepowego owocu (wysuszone, położone na ziemi i podlewane). W nasion było więcej sztuk ale większość została wyrzucona a inna część rozdana np. pfcode'owi. Krzaczki nadal rosną, mają niespełna rok więc nigdy nie kwitły. W lipcu 2019 roku zostały ofiarą przesuszenia z powodu upałów i nieobecności w domu przez 4 dni. Skutkiem była utrata dolnych liści i osłabienie rośliny. Jednakże po podlaniu i kilku dniach rośliny wracają do zdrowia.
- Papryka serrano (Capsicum annuum 'Serrano') - kilka owoców ususzonych otrzymałem od pfcode'a. Nasionka wygrzebałem i wysiałem. Trzymałem dzięki temu ogromny krzak papryk. Papryczki były do dziś uznawane za zwykłe Chilli, jednak po zgłębieniu tematu "chilli" to tylko ogólna nazwa na całą grupę papryk. Gatunek posiadany przeze mnie i pfcode to najprawdopodobniej papryka chilli Serrano. Młode sadzonki wyrastały w doniczce na parapecie, lecz po podrośnięciu zmuszony byłem podzielić je i posadzić w dużej donicy i wystawić na balkon. Opłaciło się gdyż dziś zebrałem już pierwsze 4 owoce z krzaczków. Roślina żłopie wodę w masowych ilościach - spokojnie pół litra co dzień należy podawać przy ilościach krzaków jaką ja posiadam. Kwitły wielokrotnie. Roślina cierpiała wielokrotnie gdyż wystarczy jeden dzień zapomnieć o podlaniu i już liście oklapują. Dobrze o tyle że wystarczy sowicie podlać aby po chwili krzak odżył bez uszczerbku.
- Mięta (Mentha) - nie mam pojęcia jaki gatunek konkretnie posiadam. Prawdopodobnie jest to mięta pieprzowa. Zdobyta z uciętych łodyżek sklepowej mięty którą mama zakupiła w celu robienia wody miętowej. Łodyżki wsadzone do wody bardzo łatwo i szybko puszczają korzonki dzięki czemu jest to roślina naprawdę łatwa w uprawie i rozmnażaniu (to samo dotyczy bazylii). Posiadałem jedną łodygę która się rozrosła na duży krzaczek lecz mięta pochłania ogromne ilości wody. Z powodu wyjazdu na 4 dni, po powrocie krzaczek był już obumarły. Ocaliłem fragment żywej łodygi którą ukorzeniam w wodzie. Na dniach zostanie posadzona. Mięta kocha przycinanie - jest to konieczny zabieg aby utrzymać roślinę zdrową i gęstą; Nie należy dopuszczać do zdrewniania łodyg mięty. Łodygi takie ucinamy.
- Czosnek szczypiorek (Allium schoenoprasum) - cebulki pozyskane poprzez ucięcie bulw ze szczypiorku kupionego w sklepie. Ukorzeniam trzymając bulwy w 0.5cm wody z kilkoma kroplami nawozu (zalecam jednak ukorzenianie na wilgotnej wacie czy ręczniku papierowym - mniejsza szanse gnicia). Niektóre cebulki puściły już korzonki. Wkrótce zostaną posadzone i wystawione na balkonie.
Rośliny owadożerne:
- Rosiczka przylądkowa (Drosera capensis) - posiadam aktualnie dwie sztuki. Zakupiona doniczka przez znajomego z Mysłowic w Auchanie w którym pracował. Była to doniczka pełna rosiczek. Przesadziłem je do indywidualnych doniczek. Mniejsze sztuki wyrzuciłem. Posiadam je już od dawna. W powodu niedawnej suszy straciłem jedną siewkę (wyrosła z nasiona jako samosiejka) i jedną dorosłą sztukę. Pozostałe dwie przyschły ale będą żyły bez problemu. Podobna sytuacja już mi się zdarzyła i wyrosły zdrowe niedługo później. Kwitły wielokrotnie.
- Muchołówka (Dionaea muscipula) - prawdopodobnie kupiona w markecie, nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Kupiona mniej niż rok temu. Wszelkie moje poprzednie sztuki umierały gdyż nie miałem pojęcia że, przeciwnie do rosiczek, muchołówki nie mogą stać w wodzie cały czas. roślina rosła po przesadzeniu całkiem ładnie. Niestety susza zabiła wszystkie liście. Po podlaniu i niecałych dwóch tygodniach widać że roślina odżywa i puszcza młode listki. Nie kwitła nigdy gdyż ucinałem jej kwiatostany (nie jest zalecane dopuszczenie do kwitnięcia).
- Kapturnica purpurowa (Sarracenia purpurea) - zakupiona prawdopodobnie w markecie. Mam ją od dłuższego czasu. Przesadzana wielokrotnie. Co najmniej dwukrotnie padła ofiarą przesuszenia ale za każdym razem odradza się. Nie kwitła nigdy.
- Kapturnica 'Tygo' (Sarracenia 'Tygo') - zakupiona w 2018 roku na Festiwalu Roślin Owadożernych organizowanych przez roraima.pl w Katowickim Spodku. Rośliny nie przesadzałem - uzupełniłem torf od góry tylko. Kapturnica rośnie raczej słabo. Możliwe że z powodu swojej wysokości nie otrzymuje wystarczająco światła vivarium. Nie kwitła. Nigdy nie ucierpiała w żaden sposób.