Rozszerzenie moich poglądów nt. świąt:
U mnie od wyjazdu babci na -3 metry NPM (minus 3 metry nad poziom morza -> 3 pod poziom gruntu :) ), to jest żałosna sprawa.
Stara jeszcze 2 dni przed wigilią jęczy, że musi robić te dania niby dla mnie, a ja nie wiem po jaką cholerę, bo ja mogę nie mieć kolacji wigilijnej. Zupełnie dobrze radze sobie z tzw. dietą jaskiniowca (1 posiłek dziennie), więc nie muszę się nażryć. O wszelakim popijaniu nie ma mowy, chyba, że winko do obiadu (max. lampka/osobę) i eksport kartonika/połowy buteleczki do celi (pokoju). Na 90% mnie zauwazają jak próbuję podprowadzić tego tanka :).
No to siadamy do tej cholernej kolacji. Karpia w tym roku niet, będa śledzie. Jeszcze gdyby człowiek miał czym zalać sobie instalację do nieprzytomności to jeszcze, ale tak, to siedzimy, ja chcę jak cholera wracać do celi (pokoju) i naj..ć się poddźwiękiem do utraty kontaktu ze światem rzeczywistym, a stara wstrzymuje mnie czymś co ma mieć czuły charakter i brzmi mniej więcej tak: "święta przecież są rodzinne, nie?" .
Tak kurde, rodzinne. Po tych zrzędzeniach znad garów człowiek ma ochotę chwycić za cokolwiek nadające się do tego celu (najlepiej coś ostrego, może młotek lub siekierka) i wykonać GRUESOME EXECUTION (kto grał w Manhunta wie o co biega) na wszystkim, co się rusza. Tak jestem kurde chory! Nie mówiąc już o dzieleniu się opłatkiem. Gdyby ten za przeproszeniem wafel miał ostre krawędzie, już dawno pisałbym wam z pierdla, a moje posty brzmiałyby "Dostałem dożywocie za x morderstw ze szczególnym okrucienstwem" (x - liczba całkowita większa od kilku, bo przecież są sąsiedzi, koty i psy).
Gdybym miał za każdy niechciany prezent odcinać sobie 1 cm^2 skóry, miałbym teraz pięknie widoczne narządy, mięśnie i wszystko inne, i chyba z oczu musiałbym zdzierać. I skąd wogóle ludzie biora pomysły na takie prezenty, które potem lądują na wysypisku.
W tym roku oznajmiłem, że nie bedę ubierać choinki. skończyło się, że ubierał stary, ale zrzędzenie znad garów spotęgowało się o to, że nie ustroiłem chojaka. Po cholerę? mnie to nie jara.
Najbardziej dobijającą rzeczą jest to pozorne ukazywanie dobroci. Kiedy mój największy nieprzyjaciel składa mi jakieś na poczekaniu zrobione życzenia z myslą, że się z nim pojednam, mam ochotę go w ryj strzelić. Ta nieszczerość po prostu dobija.