Przypominają mi się teksty ze studiów. Student pewien nie potrafi zamknąć japy w pewnych sytuacjach doprowadzając grupę do karnych kolokwiów. Pewnego pięknego dnia doprowadził na ochronie środowiska grupę do karnego kolokwium, a siebie do odpowiedzi ustnej przy tablicy, jak w podstawówce. Dostał pytanie jakich metali nie należy usuwać bezpośrednio do środowiska.
- Żelazo...
Prowadząca: Jakie żelazo, twoje wnuki przyjdą, wykopią, przetopią i gotowe.
Po kilku takich "strzałach" i sprzeczce czy złom aluminiowy (przykład alufelgi) jest łatwopalny i wybuchowy, ktoś miłosierny podsuwa mu w pierwszym rzędzie notatki.
Student czyta: Chrom, Ołów, Kadm, Rtęć...
Prowadząca: Rtęć to nie metal!
Tu znowu wyjaśnienia: definicja metalu według metalurga a speca od środowiska nieco się różnią.
Student kontynuuje: Selen, Arsen i ... i... (tutaj nie może odczytać słowa "lit") l... l... Arsen i LUPIN. :lol:
Jeszcze tak zdenerwowanej prowadzącej nigdy nie widziałem.
Pewien inny prowadzący regularnie wysyła studentów do pewnego magicznego pokoju, w którym rezyduje "taki miły pan, on wam wszystko powie" - w pokoju tym znajduje się najwredniejsza cholera na całej Akademii, nie wpuszczająca studentów bez potwierdzenia na piśmie i legitymacji w zębach, wyzywająca asystentów od niewolników (kiedyś nawet asystent najzwyczajniej zbiegł), a studentów jeszcze gorzej (zdarzają się terminy, że nikt nie zdaje). Krążą plotki, że profesor ten w swoim pokoju po prostu mieszka, ponieważ broni go przed studentami nawet w godzinach konsultacji :).
Przy opowieściach tego profesora przygody barona Munchhausena to szara telenowela. Tak więc były tam zarówno studia jak i służba wojskowa, artyleria, łodzie podwodne, przygody na Czarnym Lądzie, rakiety, dzikie zwierzęta, Japończycy, Amerykanie, bomba atomowa, części zamienne do szeregowca i masa innych ciekawych szczegółów. Na podstawie takich rzeczy powstawała nawet poezja klozetowa.
Pewnego dnia pan *****, profesor wsławiony
Zmarł tragicznie z wycieńczenia podczas bicia żony
Dlatego jeśli żyjesz myśląc o dla zdrowia zysku
pamiętaj - żonę tylko z liścia po pysku.
Profesor ***** w Afryce długie lata bawił
i wielce się w używaniu pewnej sztuki wprawił
Areszt dostał - bo w Polsce są pewne granice
Nie do wszystkiego da się zmusić kozicę.
Z dachu runął profesor, nogi z ziemi sterczą
w skarpetach
Asystent wybiega niewolnik... Pan zapomniał!
Jeszcze rakieta!
Kolejny profesor to dopiero oryginał! Nie ma to jak ciągle ostatni rok na służbie i w oświaty kagańcu można sobie poswawolić (koleś jest wyjątkowo stary i już chyba nic poza naprawdę dobrymi wykładami nie potrafi powiedzieć):
Motto:
"Przychodzi profesor na wykład i od razu zaczyna się rozbierać:
- Obserwujący jego pracę magister pyta: Co Pan zamierza robić?
- No..., pi***zyć... "
Sytuacja właściwa. Tam gdzie jest [niezrozumiałe] wstawcie sobie pomrukiwania i powarkiwania:
- Dzień dobry panie profesorze, czy mógłby Pan wpisać mi do indeksu moją ocenę, jest tylko na karcie
- [niezrozumiałe] mmmr puste puszki z kontrabasem... [niezrozumiałe]
- Tutaj mam indeks.
- [niezrozumiale] że sobie damy rady zarządzają [niezrozumiałe]
(wpisuje 5)
- Dziękuję bardzo Panie Profesorze.
- [niezrozumiałe] uściskał kto celnie ustawi i przebiegają ile chcecie [niezrozumiałe] [wyciąga rękę].
Podaję rękę. Jestem za bardzo zdziwiony żeby cokolwiek powiedzieć, w końcu dziękuję uprzejmie i wychodzę. Tymczasem:
- [niezrozumiałe] Zegarek gdzie mógłbym zrobić nie opuścił [niezrozumiałe]